Autor Wiadomość
Siaba
PostWysłany: Pią 17:16, 24 Sie 2007    Temat postu:

No czyli warto się pokusić o oryginał. To dobrze bo nie mam co czytać, a do Goodkinda chętnie raz jeszcze wrócę ...
Reinhard
PostWysłany: Pią 17:11, 24 Sie 2007    Temat postu:

Tak, czytałem, w formie e-booka. Czyta się trochę lepiej, wypowiedzi mi bardziej "brzmią", ale to chyba dlatego, że ja język Angielski wolę bardziej niż Polski.
A tak na serio, to książka ma więcej klimatu i jest bardziej... "mroczna".
Siaba
PostWysłany: Pią 17:06, 24 Sie 2007    Temat postu:

Fakt to jest plus.
A tak wracając do wcześniejszych wypowiedzi mówisz, że jest kiepsko przetłumaczona w niektórych momentach. Czytałeś może oryginał? Bo tak zbytnio nie wiem czy się za niego brać, no chyba, że jest lepszy od przekładu.
Reinhard
PostWysłany: Pią 17:02, 24 Sie 2007    Temat postu:

Ach, właśnie... Kolejny plus Goodkinda, to, że gdzie może, rozprawia się z socjalizmem i komunizmem. Od pierwszego tomu, tym mi zaplusował biorąc pod uwagę mą skrajnie libertariańską orientację polityczną.

(PS. Libertarian nie mylić z libertynami)
Siaba
PostWysłany: Pią 16:59, 24 Sie 2007    Temat postu:

Skoro polecasz to się skuszę. Co do zakazywania to masz racje. Ale nie odbiegajmy od tematu wspaniałej Powieści pana Goodkinda Smile
Reinhard
PostWysłany: Pią 16:56, 24 Sie 2007    Temat postu:

Akurat nie chciałem odnosić się bezpośrednio do Ciebie, ale w życiu spotkałem się z wieloma osobami, które chciałyby wszystkiego zakazać.
A co do "Pana Lodowego Ogrodu", to gorąco polecam. - Chyba najlepsze polskie Fantasy jakie czytałem. Największy plus za oryginalny, autorski świat.
Siaba
PostWysłany: Pią 16:53, 24 Sie 2007    Temat postu:

Nie powiedziałam że "nie powinno się" bądź "nie można" tylko, że jest to dla mnie przesadzone. No cóż widać pan Terry ma jakieś dziwne skłonności w tym kierunku. Co do książki, którą wymieniłeś zapewne przeczytam jak znajdę czas.
Reinhard
PostWysłany: Pią 16:46, 24 Sie 2007    Temat postu:

Jeśli chodzi o tego typu powieść, w której główni bohaterowie nie są piękni, mądrzy czy zdolni, to Jarosław Grzędowicz i "Pan Lodowego Ogrodu" - tam są "szarzy", co mnie cieszy.
A co do Mord-Sith... Nie zamierzam, cię krytykować, za to, że nie lubisz brutalizmów(to personalna sprawa i gust). Jednakowoż, nie chciałbym doczekać czasów, gdy ludziom, będzie się zakazywać publikowania opowiadań, książek, itd, bo ktoś uzna pracę, za zbyt drastyczną.
Dlatego reaguję na słowa "tak nie można", czy "nie powinno się" i uważam, że świat byłby o wiele słodszy, jeśliby zamienić te słowa, na zwykłe "nie podoba mi się to i owo".
Siaba
PostWysłany: Pią 16:39, 24 Sie 2007    Temat postu:

W sumie masz racje, ale zauważ, że w większości książek główni bohaterowie są piękni, zdolni i wspaniali. Na chwile obecną nie wiem czy jestem w stanie wymienić książkę, w której tak nie jest ( przynajmniej z dziedziny fantasy o której jest mowa ). Co do wcześniejszego o Mord-Sith nie przekonasz mnie. Już dawno wyrobiłam sobie na ten temat pogląd. Razi mnie to strasznie i nic na to nie poradzę. Za dużo okrucieństwa. Wiesz nie chodzi mi o to żeby z książek takich jak chociażby ta robić jak wspomniałeś powieści Disneyowskie ale też bez przesady w drugą stronę.
Reinhard
PostWysłany: Pią 16:21, 24 Sie 2007    Temat postu:

Jak ktoś jest podatny, to trudno, to byle Mein Kapf łyknie, czy dzieła Lenina. Tacy ludzie zakładają koszulki z Che i łażą na pochodach pierwszomajowych.
Ale takich ludzi bać się nie trzeba, oni mają tendencję do samo-niszczenia się.
A to, że ktoś podatny może to przeczytać, nie oznacza od razu że trzeba czegoś zakazywać (taki wybieg, wiem, że nie o to ci chodziło)
Choć szczerze powiem, że wolę, gdy ktoś mi świeci przed oczami bzdurą, okrucieństwami, złymi zakończeniami, ogólną apoteozą anty-moralności, aniżeli miałaby to być taka piękna, słodka Disneyowska baśń(w formie pisanej), gdzie jest ino dobrze, słodko i wspaniale, zło ginie, a dobro triumfuje... Rzeczywistość jest zupełnie odwrotna.
Lubię gdy ktoś stawia na realizm. I powiem więcej. Mord-Sith są dla mnie totalnie obojętne, to co mnie razi, to Nicci (kolejna postać, która pojawia się dopiero, chyba w piątym tomie, czy jakoś tak.) Jest "Panią Śmierci" i jest tak piękna, że gdyby w świecie Goodkinda znalazła się choć jedna kamera, to obowiązkowo zrobiliby z nią film pornograficzny w roli głównej. Po prostu piękność nad piękności.
Wiesz co mnie najbardziej razi? To, że wszyscy "najpotężniejsi", ci co robią "pstryk" i nie ma miasta, są piękni, boscy, przystojni, nawet wiedźma Shota, Khalan, każda Mord-Sith, Richard - są przeidealizowani - to mnie boli. Gdyby robić obsadę, zapewne graliby Brad Pitt, Ben Afleckt, Orlando, jakaś Jessica Alba, czy inni, którzy znajdują się w dziwacznych rankingach "najpiękniejszych istot świata" (Sranie w bambosz, za przeproszeniem...)
Ja żywię straszny resentyment do realizmu, do świata, w którym ludzie są "zwykli" - szarzy, przeciętni i to ich dotyka palec przygody.
Tak samo jak dawni sowieccy agenci... To nie byli przystojni (James Bond - i jemu podobna brać). Do radzieckiego wywiadu (GRU) brano ludzi o zwykłych, pospolitych, chłopskich twarzach - kartoflane nosy, czerwone policzki, nieogoleni... W tłumie NIE DAŁO się ich wychwycić... Goodkind zaś idzie w efekt, w szok i szastanie estetyką, ale mi to najzwyklej w świecie wionie kiczem.
Siaba
PostWysłany: Pią 16:05, 24 Sie 2007    Temat postu:

Bardzo ładnie powiedziane muszę przyznać. "Niespełniona zawiść"? Jak dla mnie nie jest normalne przedstawianie w książkach takich rzeczy. Ktoś podatny na słowo pisane może sobie wziąść do serca tą jak ty to mówisz "niespełnioną zawiść."
W tej kwestii będę nieugięta. Akurat to mi się nie podobało na tle całości. ( przypomina mi trochę Achaję brrry )
Reinhard
PostWysłany: Pią 15:54, 24 Sie 2007    Temat postu:

Kwestia Mord-Sith została dobrze wyjaśniona na przestrzeni kilku tomów. Sęk w tym że one nie były uczone (bo nawet tresura jest pewnej formy nauką), one były "łamane". Co z resztą świetnie opisano.
Przypomnij sobie, w jakim stanie psychicznym był sam Richard gdy stanął przed Rahlem Posępnym. Był złamany, nie pamiętał jak się nazywał, co robił, jak żył, jedyne co się liczyło to uwielbienie dla właściciela i całkowite oddanie.
Mord-Sith łamano do pewnego stopnia. Najpierw ich "mistrz" tresował na oczach małej dziewczynki jej matkę, by ta zrezygnowała z nadzieii, potem łamał ją, by oswoiła się z bólem. - One same już nie czują wiele bólu. Ból jest dla nich tak powszedni, jak chleb czy woda. Na końcu, by zniszczyć ich skrupuły, miały tresować swoich ojców.
Ich psychika uległa zniszczeniu. Nawet biorąc Richarda do łóżka Denna wkładała agiel do ust, jeśli dobrze pamiętam. Ona WIERZYŁA, że ból to coś co może dać od serca, że ból nigdy nie zniknie. Poza tym przypomnij sobie, że na Mord-Sith wybierano te najbardziej troskliwe z dziewczynek, tak by te nie zabijały swych ofiar, ale jak najdłużej zachowywały je przy życiu.
Ironicznie - okazuje się, że one właśnie "opiekowały" się swymi ofiarami jak najlepiej, by móc zadawać im ból jak najdłużej. A to, że da się wytresować człowieka bólem, to stara Fenicka praktyka, a także Mogolska i Turkmeńska. Fenicjanie dla przykładu co dziesiąte dziecko zamykali w klatce i oddawali na szkolenie, tworząc gwardie niewolników, od wczesnego dzieciństwa znających tylko bat na plecach. Kazano im jedynie "robić" i traktowano jak zwierzęta, dzięki czemu nigdy nie doszło do buntu niewolników.
Nasi chrześcijańscy przyjaciele z Hispanii też tresowali przyboczną gwardię inkwizytorów (tyle, że męską gwardię) Ci wytresowani, posłuszni żołnierze, którzy nigdy się nie odzywali i nie sprzeciwiali w ten sam sposób tresowali kolejne pokolenia na służbę kochanemu kościołowi.
Co więcej, być może zawiść przemawia przez mord-Sith... Zastanówmy się nad tą skomplikowaną psychiką, która pamiętając co jej wyrządzono pragnie zemsty, pragnie się wyżyć, lecz nie może. Idealne paliwo do znęcania się nad innymi - niespełniona zawiść.

Czy przesadzone? Sam nie wiem... Żyjemy w świecie gdzie w imię tolerancji i socjalistycznej-poprawności politycznej we Francji wyrzucono ze szkoły chłopca, tylko za to, że w klasie pełnej muzułmanów jadł kanapkę z szynką i został przez to posądzony uwaga! O "zbrodnię nienawiści". I ludzie uważają, że stała się wspaniała rzecz, bo ze szkoły wyleciał nietolerancyjny cham Smile (Dumni z demokracji i cywilizacji!)

My żyjemy w tak głupim świecie, że coś takiego jak Mord-Sitk, jest bardziej sensowne, niż reszta ludzkich wymysłów.
A czy Goodkind jest fetyszystą? Pewnie jest...
Siaba
PostWysłany: Pią 15:34, 24 Sie 2007    Temat postu:

Możliwe. Ale nie sądzisz, że postać Mord-Sith jest trochę przesadzona? Nurtuje mnie w tych postaciach jedno. Całę życie się znęcano nad tymi kobietami bądź jak same mówią "tresowano" je. A potem one robiły to samo innym dobrze wiedząc co tamta torturowana osoba odczuwa bo same to przeżyły. Nie wspominając już, że jeśli się trzyma Angiela to również się odczuwa jakiś swego rodzaju silny ból. Czyżby przejaw masochizmu?
Jak dla mnie ta kwestia jest przesadzona. No chyba, że Terry ma jakieś popędy w tę stronę, ale to już byłaby inna bajka.
Reinhard
PostWysłany: Pią 15:23, 24 Sie 2007    Temat postu:

Też się zgodzę. Tendencja Goodkinda do tworzenia przeładowanych "mocą" kobiecych postaci mówi wyraźnie, że autor chyba lubi kluby SM, czy coś w tym rodzaju - realizując swoje fantazje seksualne poprzez słowo.
mord-Sith to zgoła świetny pomysł na postać dramatyczną i jako tako jest genialnym obrazem "Starej D'Hary", przed panowaniem Richarda Rahla.
Siaba
PostWysłany: Pią 15:04, 24 Sie 2007    Temat postu:

Istotnie zgodzę się z Tobą co do stwierdzenia : "Rzadko który bohater nie potrafi zniszczyć świata pstryknięciem palców". Razi mnie jedna rzecz a mianowicie jakieś dziwne zamiłowanie autora do hmm jakie by tu było odpowiednie słowo krzywdzenia się na różne rozmaite osoby. Mam ty na myśli chociażby słynne obroże Sióstr Światła ( jak one tam się nazywały ) no i Mord- Sith ( aczkolwiek postać sama w sobie ciekawa - chodzi mi tu o ich Agiele )

Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style by Vjacheslav Trushkin